Wiersz "Bal przebierańców"

A. Frączek

W naszej sali od rytmiki
Tańczy tygrys! Strasznie dziki!!!
Obok bryka rycerz w zbroi
(wcale zwierza się nie boi),
Z kąta lew nieśmiało zerka,
podrygując w rytm oberka.
Słoń Trąbalski uciekł z ZOO
z Calineczką pląsa w koło,
Reksio urwał się ze smyczy:
Grajcie głośniej! Głośniej! – krzyczy.
Pszczółka sunie po parkiecie,
za nią pędzi wilk w berecie,
bałwan gna przez środek sali,
spieszy się…O! Zgubił szalik!
Nawet wiedźma się nie dąsa,
Tylko z Kotem w Butach pląsa.
Ale cóż to? Niespodzianka!
Słoń Trąbalski ma nos Franka!
Kot prócz butów wdział rajstopki
(takie jak Gabrysi – w kropki),
tygrys na dwóch łapach kroczy,
a wśród prążków ma… warkoczyk!
Z taką frotką kolorową
jak u Kasi, daję słowo!
Zając zgrabnie robi szpagat
(tak potrafi tylko Aga!),
wiedźma zaś na nogach nosi…
Rety! To są kapcie Zosi!
Jędza Zosię nam porwała?!
Nie… To Zosia się przebrała.
Dokleiła sobie nochal
(ależ sprytna jest ta Zocha!),
wzięła miotłę, wdziała czapę,
długą suknię całą z łatek
i babciny, gruby szal.
Bo dziś w naszej szkole bal!